ChromeOS to taki dziwny twór Google’a, który udaje, że jest „lekki”, „prosty” i „bezpieczny”, a tak naprawdę to dobrze wytrenowana korporacyjna smycz dla użytkownika. Dla tych, którzy nie śledzą — tak, ChromeOS jest oparty na Linuksie. Ale zanim wyciągniesz z tego zbyt optymistyczne wnioski, zatrzymaj się na chwilę. To nie jest ten Linux, którego kochasz — wolny, otwarty, do grzebania i własnego dostosowania. To bardziej jak Linux uwięziony w klatce z logiem Google.
Aktualnie popularne
Zastanawiałeś się kiedyś, ile razy dziennie klikasz „Zgadzam się”? Ile razy naprawdę przeczytałeś, na co się zgadzasz? No właśnie. Witamy…
W świecie, w którym Google wie, co zjadłeś na śniadanie, zanim jeszcze sam to przetrawisz, coraz więcej ludzi zaczyna szukać…
ChromeOS to taki dziwny twór Google’a, który udaje, że jest „lekki”, „prosty”…
Jest taka firma z Cupertino, która bardzo lubi mówić, że „dba o…
Jest coś głęboko absurdalnego w tym, że w 2025 roku musimy się…
Wchodzisz do sklepu, kupujesz chleb, masło i butelkę dobrego wina (bo przecież…
Linux to nie jeden system, ale cała rodzina systemów operacyjnych, które dzielą…
Ile razy to słyszałeś? „Ale ja nie mam nic do ukrycia, więc…
Przyszedł ten wspaniały dzień, kiedy chcesz zrobić porządki w swym cyfrowym życiu. Chcesz zamknąć konto w jakimś serwisie, którego używałeś…
Najnowsze opublikowane
ChromeOS to taki dziwny twór Google’a, który udaje, że jest „lekki”, „prosty” i „bezpieczny”, a tak naprawdę to dobrze wytrenowana korporacyjna smycz dla użytkownika. Dla tych, którzy nie śledzą — tak, ChromeOS jest oparty na Linuksie. Ale zanim wyciągniesz z tego zbyt optymistyczne wnioski, zatrzymaj się na chwilę. To nie jest ten Linux, którego kochasz — wolny, otwarty, do grzebania i własnego dostosowania. To bardziej jak Linux uwięziony w klatce z logiem Google.
Jest taka firma z Cupertino, która bardzo lubi mówić, że „dba o Twoją prywatność” i że „wszystko po to, żeby było Ci łatwiej”. No i faktycznie – jest łatwiej. Tak łatwo, że nawet nie zauważasz, kiedy przestajesz mieć jakąkolwiek kontrolę nad własnym urządzeniem. Tak właśnie działa Apple.
Jest coś głęboko absurdalnego w tym, że w 2025 roku musimy się zastanawiać, czy kliknąć „Zainstaluj aktualizację”. Przecież to powinien być odruch warunkowy: aktualizacja = poprawki bezpieczeństwa, lepsze działanie, dłuższe życie sprzętu. Ale nie, rzeczywistość jest bardziej złożona – i trochę smutniejsza.